Zmrużył oczy.

  • Oda

Zmrużył oczy.

25 June 2022 by Oda

- Niby dlaczego miałbym jej darować, Glorio? Ona pożyczyła pieniądze od Lily, prawie ją zrujnowała. Obiecała zwrócić dług i nigdy nie zwróciła. Lily zostawiła mi te dokumenty. Chciała, żebym je miał. Gloria zesztywniała. - Oczywiście - powiedziała chłodno - masz prawo do swojej części spadku. - Podniosła koszulkę i schyliła się po szorty. Napotkała jego wzrok i ze wzgardą uniosła podbródek. - Mam jeszcze parę spraw do załatwienia, więc lepiej będzie, jeśli sobie już pójdziesz. - O co chodzi, księżniczko? - zezłościł się. - Dotknęło cię to? Mam zapomnieć o długach twojej matki, dlatego że jesteś świetna w łóżku? - Idź do diabła, słyszysz!? Odwróciła się i poszła do łazienki. Dogonił ją i przytrzymał drzwi kantem dłoni, zanim zdążyła zamknąć mu je przed nosem. - Wynoś się, Santos. - Jasne. Ale najpierw coś ci powiem - wycedził w odpowiedzi. - W przeciwieństwie do ciebie i twojej matki, pieniądze nie mają dla mnie wielkiego znaczenia. Powiedziałem jej, że anuluję dług, jeżeli publicznie uzna Lily za swoją matkę. Taki układ zaproponowałem. Gloria wpatrywała się weń w milczeniu. Nie wierzyła własnym uszom. - Anulujesz dług, jeśli... - Tak. - Roześmiał się ostro i gniewnie. - Nie chcę hotelu, nie chcę waszej forsy. Twoja matka potraktowała Lily paskudnie. Skrzywdziła ją. Musi to naprawić, nawet jeśli ma mnie to kosztować pól miliona baksów. Po tych słowach odwrócił się i odszedł. Gloria patrzyła za nim z bijącym sercem. - Przepraszam. Zatrzymał się, ale nie obejrzał do tyłu. - Za co? - Źle cię oceniłam. Byłam wściekła. Miałam żal, że nie okazałeś mi zaufania i nie powiedziałeś o wszystkim wtedy, kiedy dowiedziałeś się prawdy. - A powinienem, Glorio? - Popatrzył na nią przez ramię. - Powinienem był ci zaufać? - Tak. - A czy ty wierzyłaś we mnie, ufałaś mi? Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, lecz Santos był szybszy. - Nie, nigdy nie wierzyłaś. W przeciwnym razie... - przerwał nagle. - No dobrze, dajmy temu spokój. - Jak mam ci udowodnić, że się mylisz? - Podeszła do niego niepewnie. - Chcę cię przekonać. Spokojnie popatrzył jej w oczy. - Nie wiem, czy to możliwe, Glorio. Może jest już za późno. Czuła bolesny ucisk w gardle, nie mogła mówić, ale przecież nie była już szesnastoletnią dziewczynką, tylko dorosłą kobietą. Wiedziała, czego pragnie. - Chciałabym znowu być z tobą, Santos. Bardzo. Czy... czy myślisz, że to możliwe? - To zależy. - Od czego? - Od ciebie. Od tego, co zechcesz przyjąć. - Pochylił się ku niej i pocałował ją krótko w usta. - Moje uczucia się nie zmienią. Do zobaczenia, księżniczko. ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SZÓSTY Hope szła długim, ciemnym, śmierdzącym korytarzem. Wstrzymała oddech, lecz na niewiele się to zdało. Raptem uprzytomniła sobie ze zgrozą, że czuje swój własny zapach. Zacisnęła powieki. Przez głowę przemykały obleśne obrazy: oto wije się na łóżku spleciona w uścisku z jakąś grzeszną kreaturą, jak wąż z wężem. Najpierw oddaje się występnej rozkoszy, poddaje dłoniom i ustom mężczyzny, by po chwili z pejczem w dłoni karać go za grzechy. Bestii ciągle nie było dość. Hope zdusiła ręką cisnący jej się na usta krzyk przerażenia. Nienasycony potwór żądał więcej i więcej, nieważne jak wielką okazywała mu uległość. A wszystko przez tego chłopaka, przez Santosa. Poprzez zaciemnione okna i ciężkie, zamknięte na zasuwę, metalowe drzwi przedostawała się do środka światłość. Dobro zmagało się ze Złem. Hope otoczyła się ciasno świetlistą opończą. Dobro zwycięży, wierzyła w to, musiała wierzyć. Jeżeli nie uwierzy, będzie zgubiona. Jeszcze kilka kroków i wydostanie się z tego zapomnianego przez Boga miejsca, Bestia może się uspokoi, nasyci. Otworzyła drzwi, wymknęła się na zewnątrz i pobiegła do samochodu, modląc się, by nikt jej nie zauważył. Dopiero w samochodzie odetchnęła z ulgą. Tak jak przypuszczała, Światło pokonało Ciemności. Czuła teraz błogi spokój. Położyła głowę na kierownicy i odpoczywała. Oddychała coraz wolniej, coraz spokojniej. Zamknęła oczy. Odkąd kilka tygodni wcześniej pojawił się u niej Victor Santos, żyła jak w jakimś koszmarze. Zasięgnąwszy porady adwokata, zrobiła tak, jak żądał detektyw - wypełniła dokładnie wszystkie jego instrukcje. Odegrała rolę kochającej córki, tragicznej ofiary, która uciekła od matki dla ratowania samej siebie. Ku jej zdziwieniu wszyscy przyjaciele i znajomi dali się nabrać. Dodawali jej odwagi, okazywali zrozumienie, sympatię, współczucie, a nawet litość. Jednak nie miała złudzeń, że w salonach Nowego Orleanu aż huczy od plotek. Widziała, że jej osoba budzi odrazę. Nic nie było już takie samo - nawet Ojciec Rapier patrzył na nią innymi oczami. Oto córka dziwki, brudna i pospolita, napiętnowana grzechem. Zacisnęła palce na kierownicy. Ciemności naigrawały się z niej, szydziły swoim urągliwym śmiechem. Zasłona czystości opadła i odtąd Bestia, silniejsza teraz niż kiedykolwiek, nie dawała jej chwili wytchnienia. Opanowanie i wstrzemięźliwość, którymi tak się kiedyś szczyciła, które były jej tarczą, zawodziły ją coraz częściej. Została napiętnowana przez Cień. Teraz widzieli to wszyscy. Otworzyła oczy. Na moment oślepił ją słoneczny blask. Rozwarła prawą dłoń i patrzyła na czerwone ślady pejcza. Żałowała z całej duszy, że krzyki bólu rozbrzmiewające jeszcze w jej uszach, nie należały do Victora Santosa. Nienawidziła go, nienawidziła gorąco, zaciekle, wbrew rozumowi i logice. Spalała się w tej nienawiści. Myślał, że wygrał. Myślał, że ją pobił. Słyszała jego rozbawienie, w głowie dźwięczał jej jeszcze jego śmiech. Spotykał się z Glorią; córka oznajmiła jej to hardym, wyzywającym tonem. Ale Gloria nic nie rozumiała, nie dostrzegała Bestii ukrytej pod piękną powłoką. Jak zawsze, to ona musi pokazać córce prawdę, by ją ratować. Zadrżała, czując lodowaty dreszcz pełznący po plecach. Victor Santos jeszcze za wszystko zapłaci. Ona ma przyjaciół, ludzi, którzy za pieniądze chętnie jej pomogą. Zawsze pomagali. O tak, Victor Santos będzie błagał o wybaczenie. Pożałuje, że ośmielił się stanąć jej na drodze. CZĘŚĆ VII Raj ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SIÓDMY Nowy Orlean, Luizjana, 1996 Chop Robichaux był jedną z tych atrakcji Dzielnicy Francuskiej, która pozostaje ukryta przed oczami turystów jako lokalna osobliwość, nieznana nawet mniej wtajemniczonym mieszkańcom. Chyba że ci obracali się w mrocznym podziemiu płatnego seksu, gdzie szukali najrozmaitszych podniet i perwersji. Owi amatorzy występku oczywiście znali Chopa - sprytnego, obrotnego człowieka interesu, o którym powiadano, że zawsze spada na cztery łapy i że za pieniądze zaspokoi najbardziej nawet chorobliwą fantazję.

Posted in: Bez kategorii Tagged: czerwone dodatki do sukienki, przepis na biały lukier, czy zwierzęta mają sny,

Najczęściej czytane:

- Naprawdę umiałbyś zaopiekować się dzieckiem?

- Oczywiście - odparł z absolutną pewnością siebie. - No to świetnie! - Nim zdążył się zorientować, co się święci, posadziła mu Henry'ego na kolanach. Jego Wysokość w ułamku sekundy wpadł w popłoch. ... [Read more...]

Mark ponuro popatrzył na skrawki papieru zaścielające dywan.

- Dziwisz się? Przecież dzięki temu została księżną. - I drogo za to zapłaciła. Zamilkli oboje. ... [Read more...]

k Motyl usiadł na płatkach Róży, a ona ...

zaczęła się do niego wdzięczyć. Wszak była wielką zalotnicą. - Jesteś bardzo pięknym kwiatem - mówił Motyl uwodzicielskim głosem. - Nie spotkałem dotąd kwiatu tak pięknego, jak ty, o tak cudownych płatkach, o tak niezwykłym zapachu i tak ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 112.opole.pl

WordPress Theme by ThemeTaste