domu.
- Chyba nie za wcześnie, co? Dobre wychowanie kazało młodemu człowiekowi wybełkotać, że bynajmniej. - Mam wrażenie, te jakiś haker majstruje mi przy kompie. Muszę wiedzieć, czy mam rację, a jeśli tak, to kim on jest - A co tak naprawdę się dzieje? Ktoś cię szpieguje? Ma dostęp do twoich plików? Nawiasem mówiąc, bardzo trudno to wyśledzić. - To super. Dokładnie nie wiem, na czym to polega, wiem tylko, że coś nie gra. - Pamiętaj, że hakerzy zwykle traktują swoje akcje jako wyzwanie, swego rodzaju rozrywkę. - Adam wyraźnie już oprzytomniał i z przyjemnością oddał się swemu ulubionemu tematowi. - Tych, co robią to w złych zamiarach, nazywamy krakerami. - Skoro tak wolisz... - Wolę. Słuchaj, znam faceta, który może ci pomóc - W Londynie? - Prawie na pewno. - Sam do niego zadzwonisz czy ja mam to zrobić? - Zadzwonię. Gdyby był wolny, to kiedy chcesz go widzieć? - Jak najszybciej. - Gdybym się nie odezwał, możesz przyjąć, że zgłosi się do ciebie w ciągu jutrzejszego dnia. - I po chwili dodał: - To twój domowy komp, nie biurowy? Allbeury potwierdził i wyraził swą głęboką wdzięczność. - Ten facet wygląda na z lekka nawiedzonego - uprzedził go jeszcze Adam - ale wierz mi, to geniusz. I chociaż decyzja oczywiście należy do ciebie, możesz mu całkowicie zaufać. - Skoro to taki geniusz, skąd wiesz, że znajdzie dla mnie czas? - Bo on mnie kocha. 80 W środę do południa Lizzie miała już za sobą wywiad z jednym z ulubionych nadawców Aleksem Dicksonem z Radio Clyde i dwie pośpieszne sesje podpisywania książek w Glasgow, po czym wsiadła z Susan do pociągu do Edynburga, by spotkać się tam przy lunchu z Johnem Gibsonem z „Evening News". I właśnie wtedy zadzwonił na jej komórkę Christopher: Jack złapał kolejnego wirusa i jest w dość kiepskim stanie. - Nie martw się - powiedziała Susan, gdy tylko o tym usłyszała. - W każdym razie nie o sprawy książki. Zawieziemy cię z powrotem tak szybko, na ile to leży w ludzkiej mocy. Lizzie siedziała naprzeciwko i patrzyła w okno niewidzącym wzrokiem. - Mam nadzieję, że chociaż złapiemy Johna. Nie