Bates, kamerdyner, oczywiście pojechał. Wczoraj
wieczorem, z księciem i jego lokajami. Chciałbym być jednym z nich! — Czy to znaczy, że jego wysokość już wyruszył? — Tak — powiedział służący. — On nie lubi całego tego zamętu związanego z podróżami. Zresztą, co w tym złego? Uśmiechnął się do Tempery szeroko i mówił dalej: — Uważaj na tych wszystkich kochliwych Francuzików. Z tego, co wiem, młoda ładna kobieta nie powinna im za bardzo ufać. — Zapewniam pana, że dam sobie radę — oświadczyła wyniośle. — Mam nadzieję — odparł służący. — Ale trzymaj oczy i uszy otwarte i nie spaceruj sama przy księżycu. — Zastosuję się do pańskiej rady — powiedziała Tempera z przesadną skromnością. — Ja to zupełnie co innego — dodał lokaj. — Będę wyczekiwał twojego powrotu. Może być miło, jeśli twoja pani przyjedzie do nas na wieś. — Muszę to bardzo dokładnie rozważyć — oświadczyła Tempera, próbując powstrzymać śmiech. Była pewna, że tylko z powodu jej młodego wieku lokaj pozwalał sobie na taką poufałość w stosunku do osoby wyżej postawionej w hierarchii służących. Wszystko, co się dotychczas wydarzyło, było dla niej nieodparcie śmieszne. W pociągu z przyjemnością stwierdziła, 29 że podróż została doskonale zorganizowana, dla książęcych gości doczepiono nawet dwa dodatkowe wagony prywatne. W pierwszym podróżowali oni sami, wśród nich lady Rothley, a w drugim służba: lokaje, kurier, a także ci służący, którzy jechali tylko do Dover, i niewiarygodnie wielka ilość bagażu. W wagonie znajdowały się jeszcze dwie pokojówki. Tuż po wejściu Tempera zdała sobie sprawę, że będą one jej towarzyszkami nie tylko w podróży, ale i podczas całego pobytu w rezydencji księcia. Wiedziała, że zgodnie ze swoistą etykietą, protokołem, czy też hierarchią obowiązującą wśród służby, pokojówki wywyższały się ponad zwykłych służących, za równych sobie uważając tylko swoich przełożonych. Z dawnych lat, kiedy jej rodzice byli częstymi gośćmi wielkich salonów, Tempera pamiętała, że w pokoju dla służby najważniejsza w hierarchii pokojówka siadywała po prawej stronie kamerdynera, a główny pokojowiec — na prawo od zarządcy. Przelotne spojrzenie na dwie pokojówki wystarczyło Temperze, by stwierdzić, że są od niej dużo starsze i zapewne ważniejsze w hierarchii. Już na początku podróży dowiedziała się, że pokojówka lady Holcombe nazywa się panna Briggs, a lady Bardard — panna Smith. Najwyraźniej znały się dość dobrze, lecz nie czuły do siebie sympatii. Choć panna Briggs stała wyżej w hierarchii niż panna Smith, obie zgodnie postarały się, by Tempera odczuła ich wyższość. Fakt, że Tempera nie była jeszcze na południu Francji, wprawił je w zadowolenie. Najwyraźniej