czerwone dodatki do sukienki
pod opieką troje bezbronnych dzieci. Allbeury poczuł się niemal fizycznie chory, gdy sobie to uświadomił. Lizzie wydawała się przekonana, że jej mąż w roli ojca jest wzorem cnót wszelkich, więc przynajmniej pod tym względem wszystko gra. Prawdopodobnie. Ale myśl o Lizzie, która po powrocie z trasy wchodzi do łóżka amatora prostytutek, przyprawiała Allbeury'ego o dygot. Nie twoja rzecz. Ciekawe, czy ona wie o przeszłości Wade'a. 81 W czwartek po południu szpitalny konsultant, prowadzący przypadek Jacka, powiedział Lizzie, że jego zdaniem, chłopca trzeba przewieźć albo do Radcliffe, albo do Hammersmith, gdzie zajęliby się nim specjaliści. - Wybrałam Hammersmith, jeśli znajdzie się miejsce - relacjonowała Lizzie przez telefon Angeli - bo Christopher jest już w Londynie. - A jak się czuje Jack? - Oddycha trochę gorzej, ale daje sobie radę, więc nie martw się za bardzo. - Przyganiał kocioł garnkowi... - Czy Christopher telefonował? Bo nie ma go w Beau-champ, a Jane nic nie wie, co jest zupełnie do niej niepodobne. - Nie odzywał się do nas, kochanie, ale gdy tylko zadzwoni, wszystko mu przekażę i powiem, żeby się z tobą skontaktował. - Angela wzięła głęboki oddech, starając się zachować spokój ze względu na córkę. - Kiedy wyjeżdżacie z Windsoru? - Za dwie godziny. - Lizzie próbowała ze wszystkich sił uporządkować myśli. - Mogą mi kazać wyłączyć komórkę w czasie jazdy, więc przekaż Christopherowi także i to, dobrze? - Na pewno będzie na was czekał w Hammersmith. - Dzięki za wszystko, mamo. I ucałuj dzieci ode mnie. - Mocno ściskamy was oboje. Jadąc z Jackiem ambulansem, Lizzie czuła, jak jej pozorny spokój rozpada się na kawałki wobec wyczuwalnej, niezwykłej u jej syna nerwowości i coraz częstszych świstów. A jednak po przybyciu do Hammersmith i uporaniu się ze wstępnymi formalnościami, ułożony w łóżku Jack powiedział jej (mimo nieobecności i choćby znaku życia od ojca), że wcale nie musi przy nim siedzieć. - Oczywiście, że się stąd nie ruszę. - Nie ma takiej potrzeby. Możesz spokojnie wrócić na Holland Park. - Wiem, że mogę, ale wolę zostać. - Przecież, do cholery, nie umieram! - Nigdy tego nie powiedziałam - odparła Lizzie, czując, jak żołądek się jej skręca.