czy zwierzeta maja sny
- Ale ja nie wybieram się do sklepu z zabawkami. Mały zamruczał z rozczarowaniem. - Pomyśl, co was dziś czeka! - Chciała poprawić mu humor. - Cały dzień będziecie bawić się z wujkiem! Chłopczyk rozjaśnił się i pobiegł szukać brata. Amy zabrała się do przeglądania magazynu z modą. To ją powinno zainspirować do dzisiejszych zakupów. Podsunąć pomysły na nowe stroje, nowy makijaż. Prawdę mówiąc, ten wolny dzień nie jest jej tak bardzo potrzebny. Chłopcy są wprawdzie absorbujący, jednak doskonale się z nimi zgrała. Lubiła z nimi być. Z przyjemnością słuchała ich komentarzy i zaskakujących spostrzeżeń. Była gotowa zabrać ich ze sobą. To Pierce zaoponował, nalegając, by miała ten dzień wyłącznie dla siebie. Popatrzyła na zdjęcie w czasopiśmie. Podobny typ urody jak jej. Może powinna skusić się na taką pomadkę? Tak, kupi ją. Nie posiadała się z radości, gdy została zakwalifikowana na kurs dla stewardes. Wreszcie zobaczy świat, spełni swoje marzenia. Przeszkolono ją wszechstronnie. Nauczono, jak ważne jest odpowiednie wrażenie. Zaczęła inaczej się ubierać. Inaczej chodzić. Wyprostowana, patrząca rozmówcy prosto w oczy, zdecydowana -język ciała robił swoje. Zachowywała się inaczej i była inaczej traktowana. Brakowało jej doświadczenia. Wychowywała się bez matki, a praca w motelu pochłaniała ją bez reszty. To były niekończące się codzienne obowiązki. Sprzątanie po koi, zmienianie pościeli, pranie, prowadzenie księgowości i dziesiątki innych rzeczy. Takie było jej życie. Modne stroje, fryzury, makijaż - w ogóle tego nie znała. Nie czuła nawet potrzeby, żeby poznać. Na szczęście Mary Beth, instruktorka na kursie, zrobiła jej indywidualną sesję. To całkowicie zmieniło jej spojrzenie na siebie. Odmieniło jej życie. Nie chciała uwierzyć, jak wiele może zdziałać odrobina tuszu, pudru i różu. Teraz, gdy patrzyła na swoje odbicie w lustrze, czuła się naprawdę atrakcyjna. Do dziś uśmiechała się na wspomnienie miny brata Beth. Zaczął do niej wydzwaniać, zapraszać ją na kawę.